sobota, 24 maja 2014

# 22 medicum

Muszę Wam powiedzieć, że nachodzi mnie czasem takie poczucie, że studiowanie to marnowanie czasu. Że nic nie będę umiała po tym zrobić. Zajęcia prowadzone nudno, bez polotu, czytane ze slajdów. Każdy pod ławką gra w 2048, w wordament, w quizwanie. Czyta książkę. Esemesuje. Takie sytuacje bardzo odstraszają i okazuje się, że sesja się zbliża, człowiek nic nie umie, nie wie, a do nauki zabrać się nie może. Wyjściem z takiej sytuacji jest po prostu udowodnienie sobie, że to co się robi i chce robić w przyszłości jest fajne.

Piątek, piąteczek, piątunio. Dzień wolny w tym tygodniu od zajęć. Kusiło zostać w domu, opalać się na balkonie i jeść lody czekoladowe. Zdecydowałam się jednak pomóc na Festiwalu Nauki na stoisku zorganizowanym przez Katedrę Anestezjologii i Intensywnej Terapii. Zdenerwowana, bo przecież nic nie potrafię takiego, poszłam stawić czoło fantomom. Wybór okazał się wyśmienity. Korzystając z małej ilości odwiedzających z samego rana nauczyłam się intubować czy zakładać dojście doszpikowe. W ramach festiwalu odwiedziłam również inne stanowiska przy św. Anny. Zabawa laparoskopem, USG, symulacje porodu, ważenie i mierzenie zawartości tkanki tłuszczowej. Zabawa przednia i świetna potywacja do dalszej pracy i nauki.

Ale zabawy nie było dość. Wraz grupą znajomych z Koła postanowiliśmy wystartować w Medycznych Grach Symulacyjnych. Na żadne zwycięstwo nie liczyliśmy, ale chcieliśmy się pobawić, zobaczyć na czym to polega i sprawdzić stan naszej wiedzy.  Zabawa okazała się szybka i trochę stresująca. Ale warto było i obiecaliśmy sobie, że za rok, w tym samym składzie, mądrzejsi o tegoroczne doświadczenia i wiedzę z całego roku startujemy raz jeszcze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz