sobota, 14 czerwca 2014

# 24 uśmiech

Dzień piątkowy, rondo w mieście. Stoję sobie na przystanku, a tu nagle widzę znajomą twarz! Uśmiecha się do mnie z drugiej strony ulicy! Ja też zaraz szczerze się jak głupia. To mój kolega z podstawówki, nie widzieliśmy się szmat czasu, chyba z 8 lat! Aż wstyd, że w takich okolicznościach. Pogadaliśmy chwilę, dosłownie kilka zdań. Ale ciepło spotkania, ten uśmiech z daleka, to wszystko wywołało wybuch pozytywnych emocji. Świat stał się piękniejszy, jaśniejszy i mniej zakurzony. Zauważyłam nawet, że droga powrotna do domu jest pełna pięknych kwiatów. W moje głowie zaczęły kłębić się myśli (może to przez makowe opary), że życie jest świetne, jedyne w swoim rodzaju. Że to uśmiech właśnie sprawia, że jest takie świetne. Że nos zawieszony na kwintę wszystko psuje, przyciąga chmury, zasypuje kurzem, pyłem wszystkie kolory.

Ptaki śpiewają. Uśmiech. Kawa pachnie w pokoju. Uśmiech. Truskawki rozpływają się w ustach. Uśmiech. A lekki deszcz orzeźwia duszne powietrze. Uśmiech.

Tyle spokoju...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz