wtorek, 25 lutego 2014

# 14 Kolski

Proszę, wyobraź sobie dziewczynkę, która jest w gimnazjum. Wiadomo jak to jest. Pełna ignorancja tego co rodzice polecą, bo pewnie dla starych dziadków. Ale pewnego wieczoru rodzice na dvd puszczają film. Niczym bajka, bo o miłości, bo nie wyjaśnione zdarzenia. Historie opowiada mała dziewczynka, ot! zaledwie pięcioletnia Gienia. Jaka to niesamowita opowieść! Słodkie opisy, jakże prześmieszne momentami. Gimnazjalistka (dla uproszczenia zmienię zgrabnie narracje na pierwszoosobową), czyli ja we własnej osobie oglądam jak na ekranie migają mi kolorowe obrazy. Są tak żywe, że już po kilku minutach biegam po zakonie z Gienią i gonie kurczaczki, wsuwam pajdę chleba z masłem (o boooooooże! scena iście epicka!). Magiczne i jakby odrealnione, a zarazem tak swojskie i jakby polskie 100 minut minęło momentalnie. Od tego momentu pokochałam Kolskiego całym swoim sercem. "Co się dziwisz?"-jest magikiem polskiego kina! Jego oryginalność powala na kolana! W liceum sama poszłam  "Wenecję". Typowy sielski klimat polskiej wsi, tak typowy dla Kolskiego. Taka niby banalna opowieść, ale jaka piękna (za dużo coś tych "pięknych" przymiotników, ale jakich innych użyć, ja się pytam?). Kolejna bajka, dla dużych i dla małych. Bardzo mądra opowieść o dorastaniu. Ciężki temat, ciężki czas akcji, ale brak tu naszej tak typowej polskiej martyrologi. Dopracowany do ostatniego klapsa, bez zbędnych scen, bez zbędnych aktorów na planie. Słowem idealny, majstersztyk. Kolski znów magik w "Afonia i pszczoły". Tu od razu dostrzegłam wyznaczniki "kolskiego" kina. Wrażliwość, Grażyna Błęcka-Kolska, znowu człowiek i przyroda (łąki, film o pszczołach!), leniwa akcja. Bohaterowie, którzy przeżywają życie całym sobą, bardzo intensywnie. 
Mamy tu moralitet, mamy wgląd w ludzką dusze, ludzkie potrzeby. Kolski tworzy niezwykły świat, który pochłania widza. Mistycyzm. Piękne zdjęcia. Aż zaczyna się tęsknić do natury i swojego miejsca-Arkadii.

Swój zachwyt Kolskim postanowiłam wyrazić lekturą jego książki. "Egzamin z oddychania" to podobno książka o miłości. Bohaterem jest Dżuk vel Sandow i Muszelka. Książka na początku mnie zachwyciła. Pierwsza strona, pierwszy rozdział niezwykle intrygujący. Język, styl pisania podobał mi się, może dlatego , że czasem trochę podobny do mojego. Liczyłam na niesamowity klimat. Na czar, na kreacje świata jakąś wyjątkową. A spotkałam się z zawodem. Na początku myślałam, że za płytka jestem na takie książki. Że wielu wątków nie potrafię poskładać w całość z przelicznych retrospekcji. Że miłości nie znajduję jakiejś pięknej i głębokiej. Że nie rozumiem w ogóle niektórych wątków. Odnajduję tu opowieść o sprzecznościach, chaosie, o kryzysie wieku starczego, o pogubionych uczuciach i zgubieniu samego siebie może też, o infantylnej-głupiej-pięknej kobiecie (jakiś stereotyp?), o jakimś wielkim teatrze świata (może to zupełna nadinterpretacja tego, w jaki sposób wątki się schodzą w jedno, jednak takie są moje odczucia). Nie chcę oceniać, niech każdy zrobi to sam. Opowieść dość gorzka, czasem wulgarna. Z miłością trudną w tle. Z trudnymi decyzjami do podjęcia. Nie każdemu się spodoba. A ja nadal nie wiem, zawieszona jestem w postawieniu oceny, zupełnie jak Ryfka między dwoma światami (przeczytacie-zrozumiecie!). 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz